Jedną z praktyk medytacyjnych, które ćwiczymy podczas
codziennych porannych sesji jest medytacja polegająca na wysyłaniu
bezwarunkowej miłości prosto z własnego serca do: bliskiej Ci osoby, kogoś neutralnego
dla ciebie, takiego do którego nie żywisz ani pozytywnych odczuć ani
negatywnych, następnie do osoby, której nie darzysz specjalnie ciepłym uczuciem
a wręcz jej nie lubisz. Na koniec bezwarunkową miłość posyłasz sobie samemu.
Oryginalna medytacja miała odwrotną kolejność – zaczynało się od wysyłania
miłości sobie samemu. Pewnego razu Dalajlama przyjechał do Europy na cykl
wykładów. Podczas spotkań z ludźmi uczył ich jak wygląda medytacja wysyłania
bezwarunkowej miłości. Powiedział im: to może na początek zaczniemy od
najłatwiejszego kroku – zacznijcie wysyłać bezwarunkową miłość do siebie. Na sali
zapanował szum w końcu jedna osoba podniosłą rękę mówiąc że dla niej to wcale
nie jest najłatwiejsze. Dalajlama lekko zdziwiony zapytał osób na Sali: kto
jeszcze ma taki problem? Cała sala podniosła ręce… Dalajlama siedział w wielkim
zdumieniu i nie mógł uwierzyć, że można mieć z tym problem, aby kochać siebie
samego. Powiedział, że na wschodzie ten temat nie istnieje. Okazało się, że
jest wielka różnica pomiędzy ludźmi wschodu i zachodu. Zastanawiałam się nad
tym wczoraj i doszłam do wniosku, że nie chcę generalizować ani też dzielić
ludzi na wschód czy zachód. Wiem też, że w moim otoczeniu było i jest mnóstwo
ludzi mających temat z kochaniem się bezwarunkowo – na czele ze mną. Kiedyś
podczas jednego z poziomów treningu MA-URI „uczono” nas jak się kochać, a nie
było to łatwe. Mamy tyle oczekiwań względem siebie, nasze szafy są wypchane
zestawami biczy i pejczów których tak ochoczo używamy, gdy nasze zachowanie w
rezultacie nie spełniło naszych oczekiwań. Używamy stwierdzeń: ale byłam
głupia, ale ze mnie idiotka, kretynka, po prostu chodząca beznadzieja. Nic nie
umiem, nic nie potrafię i w ogóle do niczego się nie nadaję. Wow, ale ładunek
energetyczny!!! Wystarczy na wysłanie rakiety w kosmos. Pytanie tylko co my z
tego mamy, że tak się krytykujemy. Po co to robię? Komu i do czego to służy?
Siedzimy codziennie od 4:30 i ślemy miłość. Nadziwić się nie
mogę, jak z każdym dniem coraz bardziej czekam na ten ostatni krok… :).
Kocham Się!
Kiedy ostatnio się przytulałeś, siebie samego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz to, czym chcesz się podzielić: