czwartek, 28 marca 2013

Jak trwałe jest nasze ciało



Okazało się, że ten pięknie zdobiony budynek, który widzę z okna swojego pokoju to krematorium. Wczoraj odbył się tu pogrzeb a raczej kremacja ciała jednego mężczyzny. Większą część uroczystości oglądałam ze swojego okna i widziałam wszystko. Na początku kobiety przyozdabiają kwiatami i innymi dekoracjami miejsce, gdzie będzie wystawione ciało. Następnie w pięknie udekorowanej lodówce przywożone jest ciało. Ciało przechowywane jest w przewoźnej lodówce czasem nawet kilkanaście dni. Odbywa się w tym czasie szereg różnych rytuałów pomagających duchowi wyjść harmonijnie z ciała i przejść do nowej rzeczywistości. Zaczynają gromadzić się ludzie: rodzina, przyjaciele, znajomi, nieznajomi, mnisi. Część z nich ubrana jest na czarno ale nie wszyscy. Prowadzący ceremonię wygłasza mowę a następnie mnisi po kolei podchodzą i składają kwiaty lotosu oraz błogosławią ciało. Po mnichach przychodzi czas na resztę gości. Wszyscy z kwiatem lotosu w ręce podchodzą i składają go na złoto czarnej lodówce. Gdy czas pożegnań się kończy następuje otwarcie lodówki i wyjęcie trumny z ciałem. W kolejnym kroku otwierana jest trumna. Do ciała podchodzą mnisi oraz rodzina. Każdy otrzymuje buteleczkę olejku, którym polewa ciało. Teraz ciało jest już w pełni przygotowane do kremacji. Kilku mężczyzn wyciąga ciało i układa je na specjalnej półce, którą następnie wsuwa się do pieca kremacyjnego. Zastanowiło mnie bardzo, że sam czas palenia już nie jest dla innych tak istotny. Większość się śmieje, rozpoczyna się sprzątanie stołów, krzeseł, zaczynają się rozmowy. Generalnie następuje szybka zmiana fokusu. Po krótkiej chwili widzę wydobywający się z długiego komina całkiem miło pachnący dym. Wow, to było mocne doświadczenie. Było ciało -nie ma ciała.
Miałam okazje przyjrzeć się z bliska ceremonii, która według wierzeń buddystów, jest częścią życia. Uważają oni że nikt nigdy nie umiera a jedynie zmienia stan istnienia, pozbywa się „opakowania”. Buddyści starają się troszczyć o swoje ciała jednak w trochę inny sposób niż ludzie zachodu. Troszczą się o jego zdrowie, o to aby dostarczać mu zbalansowane pożywienie i aby ogólnie było w dobrej kondycji. Zdecydowanie większą część życia poświęcają umysłowi i pracy nad jego czystością. To właśnie umysł - duch jest wieczny. Ciało mamy wypożyczone tylko na chwilę, na kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, czasem kilkaset lat. Jest ono poniekąd formą zewnętrzną a buddyści całe życie poświęcają na wejściu do wewnątrz, do centrum, do właściwego istnienia.
Temat śmierci w moim życiu zawsze był niejako pomijany, trochę zamiatałam go pod dywan nie chcąc o nim rozmyślać. Zwyczajnie się bałam. Teraz, mam taki stan, że nie potrzebuję zanadto o niej rozmyślać, jednak przez to, że miejsce kremacji jest w odległości 20 metrów od mojego pokoju temat stał się bliższy. Już nie tak straszny, raczej naturalny. Po raz kolejny widzę, że im bardziej spycham na bok jakiś temat, tym bardziej się go obawiam, tym bardziej „straszny” się staje. Niemalże urasta on do rangi tabu. Zapytaj kogoś czy chciałby być skremowany czy pochowany a niemalże zawsze otrzymasz odpowiedź: przestań, co to za pytanie, nie zadawaj mi takich pytań. O to się nie pyta…
Niesamowite doświadczenie. Dym się unosił jeszcze dłuższą chwilę po czym wszyscy wrócili do swoich zajęć. Ja stałam jeszcze chwilę w swoim oknie i odniosłam wrażenie, że tak naprawdę to nic się nie zmieniło.

Jak wygląda twoja relacja ze śmiercią? Jak rozumiesz śmierć? Jakie emocje odczuwasz gdy ten temat się pojawia?

kremacja
Lodówka, w której przechowywane jest ciało przed kremacją



Kaplica - krematorium




Mnisi idący pobłogosławić ciało przed kremacją



Rodzina, przyjaciele, znajomi i nieznajomi - wszyscy podchodzą pożegnać się z ciałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz to, czym chcesz się podzielić: