poniedziałek, 25 lutego 2013

Adrenalina we krwi czyli co się dzieje przed wyjazdem

emocje, wyjazd, wyprawa
Tydzień do wyjazdu. Emocje sie obudziły po długiej drzemce. Przez ostatnie tygodnie temat wyjazdu jakoś specjalnie do mnie nie docierał. Teraz zaczyna. Teraz potrzeba skumulować całą energię, uwagę i koncentrację aby dopiąć wszystko. Mój australijski anioł poradził mi sporządzić sobie tabelkę z działaniami na każdy dzień tak aby mieć pewność co każdego dnia należy załatwić. Na szczęście wiele tego nie zostało: odebrać wizę z ambasady, zorganizować transport z ostatnimi rzeczami do rodziców, zamknąć tematy w pracy. Oczywiście przede mną jeszcze czas spotkań pożegnalnych. Osobiście nie lubię tego określenia, gdyż nie chcę traktować tego jako pożegnanie. Jak to inaczej nazwać? Hmm.. może spotkanie zasilające mnie energią? Weekend spędzony na łonie rodziny był cudownym czasem. Po raz kolejny zobaczyłam jak bardzo kochających i troskliwych mam rodziców. W swoim zachowaniu i wypowiedziach jest dużo obawy jednak cieszę się że nie są okopani w tym strachu, że pomimo tego że się obawiają potrafią dmuchać w moje żagle. Kocham ich bardzo. Najtrudniej chyba było z moim siostrzeńcem Patrykiem. Jest między nami niesamowita nić porozumienia. Swiostego rodzaju porozumienie serc, dusz i umysłów. To pożegnanie było jednym z najcięższych. Płacz i żałość ogromna. Do tych wszystkich emocji dochodzi jeszcze dojrzewająca z każdym dniem relacja z NIM :). Od naprawdę dawna nie miałam wskrzeszonych takich uczuć. Już prawie zapomniałam, że jestem do nich zdolna. Czujemy się. Wiemy o co chodzi każdemu jeszcze przed tym jak zostanie to wypowiedziane. Jest też dla mnie niesamowitym wskaźnikiem, pokazując co jeszcze potrzebuje być u mnie uleczone, pokazując mi moje bariery. Jednocześnie robi to w bardzo harmonijny sposób. To jest tak, że czujesz ogromne wsparcie i jednocześnie ogromna przestrzeń. Kiedyś z moja przyjaciółką byłyśmy bardzo blisko, stworzyłyśmy prawdziwie siostrzane relacje pełne zaufania, wsparcia, radości, miłości. Relacja ta jednak zaczęła się psuć. Na szczęście byłyśmy mądre i po nazwaniu stanu rzeczy postanowiłyśmy rozstać się na jakiś czas aby zrozumieć i przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. Następne spotkanie należało do najpiękniejszych w moim życiu. Zrozumiałyśmy że leciałyśmy jak albatrosy szczepione jednym skrzydłem, tak że do lotu używałyśmy tylko po jednym. Zrozumiałyśmy że potrzebujemy rozpostrzec skrzydła w pełni. Możemy lecieć w tym samym kierunku, nie uwiązując się na siłę. Właśnie ten rodzaj uczuć odkrywam obecnie z NIM :) Wow, to naprawdę się dzieje?
Ogrom wrażeń, emocji, myśli. Znowu tańczę, maluję, masuję aby przekierować uwagę. Dużo się dzieje, następuje rodzaj kondensacji energii ale najfajniejsze jest to, że entuzjazm też wzrasta :)


Jak wyglądają Twoje relacje w związku małżeńskim, partnerskim, przyjacielskim, rodzinnym? Czy dajesz drugiej osobie oddychać?
  

piątek, 22 lutego 2013

Co to znaczy bezwarunkowo

JoQUEST
Jakiś czas temu pisałam o pewnym mężczyźnie rodem z Australii, który nawiązał ze mną kontakt w sposób dość nietypowy. Planował on wyjazd do Tajlandii i przeszukiwał Internet w nadziei znalezienia aktywności mu pasującej. Wynikiem tych poszukiwań było...moje zdjęcie. Poczynił on odpowiednie kroki aby znaleźć sposób na skontaktowanie się ze mną. Znalazł i rozpoczął nasza mailową przygodę. Wymiana maili między nami była coraz częstsza i wchodziła na coraz to głębszy, wyższy (zwał jak zwał) poziom. Wymienialiśmy się mailami, książkami, filmami. Otrzymałam przygotowaną przez niego misternie sporządzoną listę niezbędnych rzeczy do wzięcia w podróż. Wow! Potem pojawił się w mojej skrzynce bardzo krótki aczkolwiek serdeczny mail i... tu się coś zaczęło. Wyjaśniłam to sobie wszystko, że może on zjawił się jako mój Anioł Stróż podróży i był właśnie po to. I.. puściłam temat wolno. Jakże się zaskoczyłam otrzymując wczoraj z samego rana maila od tegoż oto mężczyzny, który w piękny, obszerny sposób opowiedział mi "historię jednego mężczyzny". Jak się zapewne domyślacie historia mężczyzny była jego historią. Zaczynała się ona słowami: był sobie mężczyzna żyjący spokojnie w swoim unikalnym świecie...Opisywała ona czas od dnia znalezienia mojego zdjęcia do chwili obecnej. Czytałam z wypiekami na twarzy, pulsującym sercem i nim się obejrzałam oblana byłam potem. Nie chcę przytaczać detali (są dla mnie ;) Jednak na uwagę zasługuje pewien fakt - sprawa krótkiego maila, wysłanego do kobiety. Okazało się że jego geneza była, no cóż, nie trudno się domyśleć, inna niż moja jej interpretacja. Żyjemy w czasach, gdzie co tydzień wypuszczany jest na rynek nowy rodzaj i-pada, i-poda, telefonu, komputera, a komunikacja międzyludzka... no cóż, w jaskini jej szukać :). Można to również zinterpretować jako różnica w podejściu kobiety i mężczyzny. Tak czy inaczej na chwałę zasługuje tu jego otwartość, transparentność, kontakt ze swoim sercem, odwaga i działanie. Od tej pory kontakt między nami jest już w nieco innej atmosferze ;).
Również ja, jako ja, nie lubię pustych słów, konceptów i potrzebuję we wszystkim znaleźć doświadczenie. Zaraz po wypiekach i motylach w brzuchu - pojawił się temat z gatunku "nic o nim nie wiem". Oczywiście bzdura jest to totalna, bo wiem o nim już bardzo dużo. Znam jego pragnienia, tęsknoty, podejście do życia, poglądy, ulubione książki. Jednak tu odezwał się systemowy głos: ale nie wiesz jak wygląda i ile ma lat. Oho, to ciekawe że wcześniej nie miało to żadnego znaczenia. Też ciekawe jest - kto o tym chce wiedzieć? Kto i po co o to pyta? No i zgodnie z zamówieniem otrzymałam lekcję ćwiczenia bezwarunkowej miłości. Miłości nie stawiającej żadnych warunków. Czyli odpadają hasła typu: będę Cie kochać, ale jeżeli ty... i tu można wstawić cokolwiek. To jest warunek!!! Czas przejść na nowy rodzaj kontaktów międzyludzkich - tak sobie pomyślałam. I przechodzę do działania. Jest dobrze. Jest lekko. Jest. Ja Jestem! :)


WARUNKOWANIE:
Jakie warunki stawiasz w swojej relacji?

sobota, 16 lutego 2013

Radość z robienia czegoś pierwszy raz

Uwielbiam robić coś pierwszy raz. Nigdy nie wiesz co wyjdzie. Mniej więcej masz jakąś wizję efektu jednak zawsze jest ten element zaskoczenia. Poza tym cały proces robienia, tworzenia jest nasycony niesamowitą energią uwagi i skupienia. To takie bycie w Tu i Teraz, bycie w strumieniu uważności. Każdy ruch jest ważny, każda reakcja na zmieniająca się rzeczywistość. Dziś postanowiłam zrobić pierwszy raz kotlety z fasoli. Przepis zapożyczyłam z opakowania po fasoli i tak mnie zainspirował, że postanowiłam stworzyć te cudeńka. Gotowałam, miksowałam, doprawiałam i zaczęłam smażyć. Tu jednak pojawiła się jakaś niespójność z moją wizją gdyż kotleciki trochę się rozjeżdżały po patelni... no tak jednak jajko było potrzebne. Popatrzyłam tak na resztę przygotowanych do smażenia pięknych kotlecików cierpliwie czekających na desce. Trochę szkoda mi ich było, nie chciałam aby ten sam los je spotkał, co pionierów i postanowiłam zrobić.. zupę. Wyszła genialna!!! Tak sobie myślę, że ważne jest jak reagujemy na tak zwaną "porażkę". Czy płaczemy nad nieudanymi kotlecikami i opowiadamy o tym każdej napotkanej osobie cierpiąc przy tym niemiłosiernie. Czy też widząc papkę na patelni postanawiamy coś z tym zrobić, coś zupełnie innego. Najfajniejsze jest to, że nic się nie zmarnowało. Papka posłużyła jako wspaniała zasmażka do pysznej rozgrzewającej zupki. Mniammm... Kto chętny? Jest cały gar! :)


Kiedy ostatnio robiłaś/eś coś pierwszy raz?
Jak reagujesz, gdy coś Ci nie wyjdzie?

czwartek, 14 lutego 2013

Jeżeli nie ma działania – nie podjąłeś decyzji

JoQUEST - Joanna Dembicka
Data wylotu zbliża się. Pozostały nie całe trzy tygodnie - 5 Marca. Im bliżej wylotu, tym więcej emocji. Powoli wyciągam kolejne kotwice trzymające mnie w ciepłej przystani. Lekka obawa miesza się z coraz silniejszą ekscytacją. Przeżywanie każdej emocji, zwłaszcza silnej kosztuje moje ciało nie mały wysiłek. Dobrze, że chociaż masowana jestem regularnie przez cudowną osobę. No i tańczę. Tak, taniec pozwala odetchnąć głowie, która z zamiłowania tworzy coraz to nowe myślokształty, nie do końca mi służące. Wróciłam również do malowania - to też pomaga. Przeglądałam ostatnio listę moich ulubionych filmów, filmów które zawsze zabierały mnie dalej. Niemalże zawsze występuje tam bohater, który rezygnuje z czegoś aby zyskać coś innego. 
Film "Finding Joe" http://www.youtube.com/watch?v=zbzUu5N5r7o genialnie ten temat opisuje. Stań się bohaterem swojego życia. Oh jak to cudownie brzmi, gdy oglądasz takie obrazy siedząc w ciepłym fotelu, popijając aromatyczną herbatę czy wino. Potem często jest dyskusja z pozostałymi uczestnikami seansu, wymiana poglądów, czasem krytyka. Cały entuzjazm odkryć, często znika już następnego dnia. Jak długa jest droga od chcenia, do zrobienia, od ekscytacji bohaterem filmu do stania się bohaterem swojego życia. Ktoś kiedyś powiedział: prawdziwa decyzja jest mierzona poprzez fakt podjęcia nowego działania. Jeśli nie ma działania – tak naprawdę nie podjąłeś decyzji.
Co mi służy? Myśl, że czeka mnie wspaniała przygoda; że realizuję swój potencjał; że mogę dzielić się swoimi umiejętnościami z innymi; że wszystko mi sprzyja i służy; że żyję w obfitości, że jestem obfitością; że dawane jest mi wszystko czego w danej chwili potrzebuję. 
CHCĘ, MOGĘ więc DZIAŁAM!!!

Zacznij tu gdzie jesteś, z tym co masz, robiąc to co możesz!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Czy to marzenie jest naprawdę MOJE

JoQUEST - Joanna Dembicka
Jako, że przed wyjazdem potrzebuję "zagospodarować" w jakiś sposób wszystkie rzeczy które posiadam postanowiłam wystawić na Gumtree mój piękny czerwony dywan, oraz nie mniej miły dla oka biały stoliczek na kółkach. Niemalże natychmiast otrzymałam telefon od miłej pani, która właśnie wprowadziła się pod Warszawę i bardzo jej się moje przedmioty wystawione na sprzedaż spodobały. Ustaliłyśmy, że dostarczę to jej w dniu dzisiejszym. Wczoraj wieczorem, tak sobie siedziałam i patrzyłam na mój dywan i stolik na którym akurat stał laptop i pomyślałam sobie, że szkoda, że już jutro o tej porze ich tu nie będzie. Jakiś sentyment mnie dopadł. Nie powiem, że nie zaskoczyło mnie to. Pomyślałam - trudno, trzeba sprzedać. Nie ukrywam że cały proces miał miejsce, gdyż pomyślałam sobie, że zdobędę trochę dodatkowej gotówki na wyjazd. W tym momencie dostaję od miłej klientki wiadomość, że niestety ale rezygnuje ona z zakupu i dywanu i stoliczka. Wspominała coś, że znalazła gdzieś taniej i w ogóle. Moją pierwszą reakcją było zdenerwowanie się na miłą panią, że od tygodnia zawraca mi głowę, że ja tu jej organizuje transport a ona po tylu dniach na krok przed finalizacją się wycofuje. Złość była. Jednak po chwili poczułam ulgę. Przecież tak naprawdę to ja wcale nie chciałam się pozbywać tych rzeczy. Czy dywan był za drogi? A co to znaczy za drogi? Ten dywan jest przepełniony niesamowitą energią odbywających się tam niemalże codziennie masaży, medytacji i innych twórczych projektów. On jest Bezcenny! Niesamowitą rzecz uchwyciłam. Mianowicie jeżeli czegoś w głębi serca nie chcemy, nie czujemy i to najzwyczajniej nie dojdzie do skutku. Czasami wydaje nam się że coś jest dla nas, że ta praca, ten mężczyzna, ta kobieta, sprzedaż tego dywanu i stolika, to jest coś, co jest przeznaczone dla nas. Czasem jest, czasem nie, jak się okazuje. Kiedyś wymyśliłam taki oto sprawdzian, czy moje marzenia, te o których obecnie myślę, są w tej chwili dla mnie. Tu ważnym słowem jest "w tej chwili" gdyż może na teraz nie są, ale jutro już będą. W końcu wszystko się zmienia. Myśleć możemy różne myśli z naprawdę wielką częstotliwością. To fakt, robimy to nieustannie. Jednak bez napełnienia ich emocją, bez pełnego poczucia się w stanie oczekiwanym, bez poczucia posiadania rzeczy lub byciu w miejscu w którym chcemy być, marzenia pozostaną tylko myślą - marzycielstwem. Nie dojdzie do ich materializacji.
W myśl zasady:
UMYSŁ - myśl
SERCE - nasycenie emocją
MATERIALIZACJA

Mój sposób na weryfikację czy marzenie jest Twoje:
1. Pomyśl sobie o marzeniu (jesteś na etapie umysłu).
2. Napełnij, zasil tą myśl emocją, poczuj się jakby to już było zrealizowane (obserwuj czy jesteś w stanie to naprawdę poczuć).
3. Powtarzaj proces codziennie: rano i wieczorem, przed snem - zobacz czy aby ci się nie nudzi :)
4. Jeżeli przeszedłeś punkty 1 i 2 pomyślnie - rezultat gwarantowany!!!

czwartek, 7 lutego 2013

Twoja decyzja wpływa na Wszystko

Podejmowane przez nas decyzje wpływają na innych. Do takiego odkrycia doszłam. Oczywiście twierdzenie to nie było mi obce, jednak ostatnio staje się ono moim doświadczeniem. Nastąpiło tak zwane "kliknięcie" w zrozumieniu. Gdybyśmy wyobrazili sobie siebie, siedzących w wodzie, wraz ze wszystkimi innymi ludźmi, zanurzonych tak, że tylko nam głowy wystają. Siedzimy sobie tak a w pobliżu mamy swoich partnerów, dzieci, rodzinę, przyjaciół, bliskich. Trochę dalej siedzą znajomi i nieznajomi. Jest spokój, wszyscy są zadowoleni, bądź nie, ale siedzą. Nagle jedna z tych osób się podnosi i idzie gdzieś, po coś. Już nie siedzi. Na wodzie wytwarzają się kręgi, fale wywołane jej ruchem. Fale te zaczynają uderzać z różna siłą w pozostałych siedzących, wywołując w nich swojego rodzaju poruszenie. Ich status quo jest zachwiany i następuje swego rodzaju wybudzenie z dotychczasowej pozycji. Oczywiście to co dzieje się później zależy od decyzji poszczególnego człowieka, jednak wywołane zostało poruszenie. Tak sobie wczoraj to wyobraziłam. Moja decyzja o wyjeździe, wyprowadzeniu się z mieszkania, odrzuceniu propozycji pracy na etacie w prężnej firmie itd. odbija się echem u innych, przyjaciół, znajomych. Podobnie było gdy ktoś w moim bliskim otoczeniu podjął decyzję czy rozpoczął inne, nie znane mi do tej pory działanie. Zostałam poniekąd wytrącona ze swojego zastania. Zaczęłam zastanawiać się również nad sobą. To wydaje się być kolejnym dowodem na tak powszechnie już prezentowane hasło, że Wszyscy jesteśmy połączeni. Czy chce tego, czy nie wpływam swoim zachowaniem, decyzją, na innych. Czy mam wpływ na to jak wpływam? Jedyne co mi się w tej chwili pojawia, to aby działać zgodnie ze swoim przekonaniem, ze swoją Prawdą, aby moim działaniu była spójność. I kolejne pytanie które mi przyszło, to jakiego rodzaju nośnikiem informacji jestem. Bo przecież jeżeli codziennie odbywam dziesiątki, może nawet setki rozmów i z mojego wnętrza wypadają miliony słów, zdań, stwierdzeń - to jakie one są? Czy w każdej chwili jestem na tyle uważna, że z pełną świadomością wypowiadam to, co jest moja prawdą, czy też chlapię na lewo i prawo zasłyszane hasła, przekonania? Jaką postawę sobą reprezentuję? Dalajlama kiedyś powiedział, że jeżeli przez jeden dzień będziesz świadomy każdej chwili, to osiągniesz oświecenie. 

Ćwiczenie:
Czas trwania 1 godzina - na początek :)
Wsłuchaj się w treść wypowiadanych przez Ciebie zdań.
Obserwuj swoje zachowanie.

I co o tym myślisz?

poniedziałek, 4 lutego 2013

Proces pakowania czas zacząć



PakowanieDecyzja o wyjeździe uruchomiła cały szereg dodatkowych zadań, które potrzebuję zrealizować. Jedno z nich to pakowanie. Podzieliłam sobie ten proces na dwa etapy. Pierwszy, to spakowanie wszystkich moich rzeczy znajdujących się w mieszkaniu i zagospodarowanie ich „jakoś”. Drugi to pakowanie podróżnego ekwipunku. Rozpoczęłam od oczyszczania szaf, półek i regałów. Wydawało mi się że należę do typu minimalistki jednak, gdy tak zaczęłam wyciągać moje ciuszki, książki, dokumenty to, no cóż - trochę tego wyszło. Zobaczyłam też ile rzeczy tak naprawdę używam, a ile posiadam. Była grupa kurtek, swetrów, butów które "bardzo kiedyś lubiłam" i które tak krążą ze mną po kolejnych mieszkaniach bo może się jeszcze kiedyś do nich przekonam. Co za bzdura! Jeżeli czegoś nie ubrała(e)ś przez miniony rok, już tego nie ubierzesz - mawiała moja przyjaciółka. Przyznaję, że w moim przypadku prawdę mówiła. Była też grupa "przydasi" czyli rzeczy gromadzonych, które kiedyś zapewne się przydadzą. Podchodziłam do tego opróżniania szaf jak do jeża, zabrało mi to ze trzy dni. W końcu zatańczyłam taniec wojownika i stanęłam do.. zmierzenia się z zawartością szaf. Spakowałam cztery duże torby i kilka mniejszych i rozbolała mnie głowa. Zrobiłam sobie zatem pyszna herbatę i usiadłam. Tak patrzę na te wielkie pakunki i zaczynam widzieć zależność między nimi a moją głową. Szafy, półki i regały symbolizowały zakamarki mojej głowy, mojego umysłu, które były przepełnione często zbędnymi rzeczami, myślami, schematami i konceptami. Potem wyobraziłam sobie mój 75 litrowy plecak do którego mam się spakować na rok i... jakoś dziwnie się poczułam. Mój matematyczny umysł nie umiał wyliczyć proporcji.Oczywiście zdaję sobie sprawę, że inaczej się żyje gdy mieszkasz stacjonarnie w jednym miejscu a inaczej gdy się przemieszczasz jednak wciąż ta dysproporcja mnie fascynuje. Część rzeczy zawiozłam moim cudownym rodzicom, jednak nie chciałam ich zarzucać wszystkim. I tak oto pojawili się ludzie którzy z chęcią przygarną między innymi książki, rower, stół do masażu i obrazy. Zależało mi na tym, aby rzeczy te służyły temu, kto ma potrzebę ich używania i najnormalniej w życiu się nimi zaopiekuje. Ku mojej wielkiej radości tak się stało!! Dziękuję z całego serca :)
Dziś otrzymałam mój pierwszy profesjonalny plecak i przede mną pakowanie. Hmm jak tu zmieścić do 75 litrów wszystko, co będzie mi potrzebne przez te miesiące. Łot zagwostka.. :)

Jak zredukować nadmiar ubrań (sposób mojej przyjaciółki Asi K):

1. Przygotuj duży pojemnik na rzeczy do prania.
2. Codziennie rano ubieraj się tak jak lubisz.
3. Gdy rzeczy będą już nadawały się do prania - nie pierz ich tylko schowaj do pojemnika.
4. Następnego dnia weź kolejną rzecz z szafy i postępuj jak wyżej.
5. Zauważ moment kiedy już będziesz chciał/a zrobić pranie, bo to co zostało - nie nadaje się do chodzenia, z jakiś względów :)
6. Selekcja gotowa - ENJOY!!!