środa, 17 kwietnia 2013

Hamak na palmie czyli jak kreujesz swój świat

Kilka dni temu wylądowałam na wyspie Koh Chang. To jedna z tych wysp, których zdjęcia od lat wisiały w moich kolejnych mieszkaniach tudzież zdobiły pulpit mojego komputera. Białe piaski, palmy, błękitna woda, hamak wiszący na pochylonej palmie. To było to o czym zawsze marzyłam. Wczoraj oglądałam moje Mapy Marzeń, które sporządzałam przez ostatnie lata. Na większości z nich były obrazy oceanu, plaży, palm.. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że wszystko się spełniło. Spełniło? A może wykreowałam to? Sama nie wiem. Siedzę sobie na tarasie pięknego bungalow'a, ocean jest na wyciągnięcie ręki, jakieś 20 metrów, wokół palmy na których rosną soczyste papaje i kokosy, rozwieszone hamaki, leżaki, stoły, stoliczki, huśtawki zwisające z drzew. Bungalow wyposażony w kilmatyzację, tak bardzo tu potrzebną. Codziennie uśmiechnięta dziewczyna dba o porządek, przynosi świeże ręczniki które układa fantazyjnie w przeróżne rzeźby. Raj. Jednym słowem raj. Piszę post, a obok siedzi bardzo bliska mi istota rodem z Australii, choć jak się okazało podobnie jak ja - pochodzi "ze świata". Dziś deszczowy dzień. Nawet w raju musi padać, aby później soczysta zieleń mogła raczyć nasze oczy. Kwiecień jest czasem burz i deszczy w Tajlandii. Mogę tak siedzieć i patrzeć godzinami na uderzające w ocean pioruny i rzęsisty deszcz. Taki czas do wewnątrz, jakże piękny. Do tej pory myślałam że opalenizna jest najważniejsza i zawsze wyczekiwałam słońca bardzo się denerwując na chmury i deszcz. Teraz widzę że wszystko ma swój czas i wszystko jest piękne. Akceptuj to co jest i szukaj w tym prawdziwej istoty, dostrzegaj piękno zachmurzonego nieba, deszczu obmywającego liście i kwiaty. Oj, jakże one się cieszą z tego. Po prostu weź kubek pysznej aromatycznej kawy usiądź i patrz. To wszystko. Jest tak cicho i spokojnie. Z każdym dniem jestem bardziej otwarta, bardziej nie boję się być sobą. Wręcz zaczyna to być naturalne :)
Pamiętam, że w noc z 31 grudnia na 1 stycznia, zwaną przez wszystkich Sylwestrem, wraz z moimi przyjaciółmi sporządziliśmy Mapę Marzeń. Każdy dla siebie. Siedzieliśmy razem na podłodze, dywanie, łóżku otoczeni setkami czasopism, gazet, zdjęć, kredek, mazaków, kleju i przez kilka godzin tworzyliśmy swoją mapę marzeń. W tle grała szamańska muzyka, paliły się świece i kadzidła. To był bardzo głęboki a zarazem twórczy proces. Czego ja chcę? Czy ja aby na pewno tego chcę? Ojej ona wzięła to, co ja chciałam przykleić. Nic nie dzieje się bez powodu. Tak czy inaczej po kilku godzinach każdy wziął ze sobą do domu swoją Mapę Marzeń. Moja wisiała na jednej z głównych ścian w moim pokoju, tak, aby móc ją widzieć każdego dnia. Zawsze wierzyłam w kreację rzeczywistości ale to co się zaczęło dziać ze wszechświatem już po kilku dniach przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To tak, jakby składać zamówienie do wszechświata i po chwili masz dostawę do domu. Niesamowite!!! Jest kwiecień a moje zamówienie zostało zrealizowane. Szok? Nie. To normalne. Zmieniłam sposób patrzenia na ten proces, zaczęłam traktowac go jak coś oczywistego, jak jedną z moich naturalnych umiejętności. Kreacja.

Mapa Marzeń
Polecam zrobienie sobie Mapy Marzeń. Najlepszy czas do tego to... każdy dzień. Jeżeli jednak ktoś potrzebuje bardziej znaczącego czasu to może to być dzień:
Twoich urodzin
Przełomu roku
Wiosennego przesilenia
Zimowego przesilenia
Księżycowego nowiu

Zbierz wcześniej obrazki, pocztówki, zdjęcia, kolorowe gazety itp. Przygotuj duży arkusz papieru A3, klej, kredki, flamastry, nożyczki, świece, kadzidła.
Włącz muzykę, najlepiej taka, która "zabierze Cię dalej".
Zamknij na chwile oczy i ... do dzieła.
Twórz, kreuj, wycinaj, przyklejaj, nie myśl za dużo.

Możesz zaprosić to tej ceremonii swoich przyjaciół, dzieci, rodziców lub kogokolwiek chcesz.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz to, czym chcesz się podzielić: