Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyjazd na wolontariat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyjazd na wolontariat. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 lutego 2013

Czy to marzenie jest naprawdę MOJE

JoQUEST - Joanna Dembicka
Jako, że przed wyjazdem potrzebuję "zagospodarować" w jakiś sposób wszystkie rzeczy które posiadam postanowiłam wystawić na Gumtree mój piękny czerwony dywan, oraz nie mniej miły dla oka biały stoliczek na kółkach. Niemalże natychmiast otrzymałam telefon od miłej pani, która właśnie wprowadziła się pod Warszawę i bardzo jej się moje przedmioty wystawione na sprzedaż spodobały. Ustaliłyśmy, że dostarczę to jej w dniu dzisiejszym. Wczoraj wieczorem, tak sobie siedziałam i patrzyłam na mój dywan i stolik na którym akurat stał laptop i pomyślałam sobie, że szkoda, że już jutro o tej porze ich tu nie będzie. Jakiś sentyment mnie dopadł. Nie powiem, że nie zaskoczyło mnie to. Pomyślałam - trudno, trzeba sprzedać. Nie ukrywam że cały proces miał miejsce, gdyż pomyślałam sobie, że zdobędę trochę dodatkowej gotówki na wyjazd. W tym momencie dostaję od miłej klientki wiadomość, że niestety ale rezygnuje ona z zakupu i dywanu i stoliczka. Wspominała coś, że znalazła gdzieś taniej i w ogóle. Moją pierwszą reakcją było zdenerwowanie się na miłą panią, że od tygodnia zawraca mi głowę, że ja tu jej organizuje transport a ona po tylu dniach na krok przed finalizacją się wycofuje. Złość była. Jednak po chwili poczułam ulgę. Przecież tak naprawdę to ja wcale nie chciałam się pozbywać tych rzeczy. Czy dywan był za drogi? A co to znaczy za drogi? Ten dywan jest przepełniony niesamowitą energią odbywających się tam niemalże codziennie masaży, medytacji i innych twórczych projektów. On jest Bezcenny! Niesamowitą rzecz uchwyciłam. Mianowicie jeżeli czegoś w głębi serca nie chcemy, nie czujemy i to najzwyczajniej nie dojdzie do skutku. Czasami wydaje nam się że coś jest dla nas, że ta praca, ten mężczyzna, ta kobieta, sprzedaż tego dywanu i stolika, to jest coś, co jest przeznaczone dla nas. Czasem jest, czasem nie, jak się okazuje. Kiedyś wymyśliłam taki oto sprawdzian, czy moje marzenia, te o których obecnie myślę, są w tej chwili dla mnie. Tu ważnym słowem jest "w tej chwili" gdyż może na teraz nie są, ale jutro już będą. W końcu wszystko się zmienia. Myśleć możemy różne myśli z naprawdę wielką częstotliwością. To fakt, robimy to nieustannie. Jednak bez napełnienia ich emocją, bez pełnego poczucia się w stanie oczekiwanym, bez poczucia posiadania rzeczy lub byciu w miejscu w którym chcemy być, marzenia pozostaną tylko myślą - marzycielstwem. Nie dojdzie do ich materializacji.
W myśl zasady:
UMYSŁ - myśl
SERCE - nasycenie emocją
MATERIALIZACJA

Mój sposób na weryfikację czy marzenie jest Twoje:
1. Pomyśl sobie o marzeniu (jesteś na etapie umysłu).
2. Napełnij, zasil tą myśl emocją, poczuj się jakby to już było zrealizowane (obserwuj czy jesteś w stanie to naprawdę poczuć).
3. Powtarzaj proces codziennie: rano i wieczorem, przed snem - zobacz czy aby ci się nie nudzi :)
4. Jeżeli przeszedłeś punkty 1 i 2 pomyślnie - rezultat gwarantowany!!!

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Odczuwam wdzięczność

JoQUEST
Wczorajsza inauguracja bloga spowodowała lawinę reakcji. To zaś pokazało mi jakimi ludźmi się otaczam pośrednio i bezpośrednio. Jednych mam na tak zwane wyciągnięcie ręki inni połączeni są ze mną w mentalno-duchowy sposób. Wszyscy jednak Są i dmuchają w moje żagle. To naprawdę cudowne uczucie. Odczuwam wdzięczność za ludzi, dobre słowa, rady, wsparcie materialne i za energię, która płynie z waszych serc. Dziękuję!!!
Wdzięczność - cudowny stan. Słyszałam ostatnio, że mieszkańcy południowej części Azji są szczęśliwi, ponieważ traktują życie jak przywilej, nie zaś jako prawo. Nie są roszczeniowi, tylko delektują się każdą chwilą, każdym zdarzeniem w swoim życiu. Doceniają to, co mają.  Daleko im  do stwierdzeń typu "płacę to wymagam" - tak często słyszanych w innych częściach świata. Abstrahując jednak w jakich krainach jak ludzie żyją i jakie mają postawy wobec życia myślę, że kwestię doceniania i bycia wdzięcznym można  by w sobie rozwinąć :) Kiedyś miałam taki swój dzienny a raczej wieczorowy rytuał podczas którego w specjalnie założonym do tego celu zeszycie codziennie pisałam za co dziś jestem wdzięczna. Pamiętam, że początek był trudny i z wielkim wysiłkiem lista miała tylko dwie pozycje: że mam co jeść i gdzie spać. Z każdym jednak dniem lista nie dość, że się zwiększała to jeszcze jakość zapisów była całkiem inna. Zobaczyłam, że wiele rzeczy do tej pory traktowałam jako bardzo oczywiste. Normalnym było że w moim mieszkaniu jest ciepło podczas gdy na dworze szaleje zawierucha. Normalnym było, że mam cudownych przyjaciół z którymi uwielbiam spędzać czas. Normalnym było, że jestem sprawna fizycznie, mam dobry wzrok, słuch, mogę chodzić. Od czasu gdy zaczęłam to doceniać i być za to wdzięczna, moje życie zaczęło się raptownie zmieniać. Przyciągałam tego coraz więcej. Zrozumiałam też, że uwaga poświęcona na samo nazwanie tego, za co jestem wdzięczna sprawia, że ludzie, miejsca, rzeczy, sytuacje nabierają barw. Zaczynają istnieć inaczej. 
Stan wdzięczności pokazuje mi w jakim bogactwie żyję każdego dnia :) Wow!
Jestem WDZIĘCZNOŚCIĄ!

Polecam codzienny rytuał:

1. Zakup zeszyt/notes.
2. Codziennie przed snem wraz z datą pisz za co dziś jesteś wdzięczna/y.
3. Zaobserwuj co się będzie działo :) !!

Powodzenia!!




niedziela, 27 stycznia 2013

Zacząć jest najtrudniej

Od czego wszystko się zaczęło? Już nawet nie pamiętam. Moje życie od kilku lat przynosi mi tyle odkryć, które niejednokrotnie okupione były emocjami takimi jak lęk, obawa, brak zgody na zmianę obecnego stanu. Nie chcę jednak przenosić się do przeszłości. Obiecuję tego nie robić chyba, że sytuacja będzie tego wymagać :).
Dziś jest dziś i tu startuję.  Często pracując w firmach, korporacjach, urzędach nie czujemy się wolni. Wolność kojarzy nam się z opuszczeniem miejsca w którym przebywamy osiem czy dwanaście godzin dziennie. Również wywodzę się z kręgu szczęśliwych posiadaczy etatu i tak zwanego stałego dochodu, jednak od kilku miesięcy jestem "wolna" - sama się "uwolniłam". I tak jestem z tą swoją wolnością, przed ekranem komputera, decydując się jaką obrać destynację, kiedy wylecieć, kiedy przylecieć. Przecież mam pełną wolność, mogę robić co chcę. Musze przyznać, że całkiem ciekawe to doświadczenie wolności. Od lat jesteśmy przyzwyczajani do tego, że ktoś za nas myśli, decyduje kiedy i ile mamy mieć urlopu, że gdy już uwalniamy się z tego jarzma i musimy sami decydować widząc przestrzeń przed nami, wybór nie jest taki szybki i oczywisty. Słyszałam: jesteś wolna, możesz robić cokolwiek zechcesz. Ale co ja chcę? Pozostawiłam się z tym znakiem zapytania przez jakiś czas i ot ni z tego ni z owego, zadałam sobie magiczne pytanie: "a może nie tu?". Lawina odpowiedzi przyszła natychmiast. Jeszcze w tej samej chwili przypomniałam sobie przyjaciółkę, która kilka lat wcześniej powiedziała  mi o jednym ze sposobów podróżowania. Wtedy nie było to moje, ale teraz uderzyło z siłą tych wszystkich lat.  Podjęłam decyzję o wyjeździe najpierw do Tajlandii a następnie do Nepalu. Na chwilę obecną jedynie to jest mi wiadome. Jako, że trzeba dokonać zakupu biletu lotniczego i podać datę powrotu, postanowiłam kupić bilet powrotny z datą "za rok". Przeplatają się uczucia ekscytacji, podniecenia, strachu, obawy: co potem, jak się utrzymam, co z językiem, klimatem i czy mi się to w ogóle spodoba. Od lat czytam, że przyszłość jest jedynie projekcją umysłową, więc mam pierwsze zadanie aby się z tym zmierzyć. Zatem medytuję, pracuję z Obserwatorem, wymyślam różne techniki aby na konkretnym przykładzie zyskać zrozumienie dla twierdzenia o przyszłości i umyśle. Uff, z każdym dniem jest coraz lepiej. Zapraszam i przyglądam się wszelkim obawom, które czaiły się w zaroślach. Wiem, że prędzej czy później i tak by się pokazały. Z każdym dniem jest lepiej - tracą na sile. Teraz widzę moc wszystkich ćwiczeń i zadań, o których uczyłam się na niezliczonej ilości warsztatów, treningów rozwojowych czy coachingów. 
Przyznaję że organizacja takiego wyjazdu to pełnoetatowe zajęcie z tą różnicą że czuję wielką ekscytację :).

Poniżej umieszczam fragment Fausta J.W.Goethego

"Zanim się czemuś oddasz, zawsze jest wahanie
Szansa by się wycofać

Zawsze nieudolność.

Przy każdej inicjatywie i akcie tworzenia

Jest jedna elementarna prawda,

Której nieświadomość zabija niepotrzebne idee.

I niezliczone plany:

Że kiedy całkowicie się czemuś poświęcisz,

Opatrzność też wykona swój ruch.

Wszystko się wtedy zdarzy, aby Ci pomóc,Co inaczej nigdy by się nie zdarzyło.

Z decyzji wypływa cały strumień zdarzeń,

Przynosząc z korzyścią dla Ciebie najrozmaitsze

Wypadki, spotkania i rzeczy,

O których nikt by nie śnił, że mu się przydarzą.

Cokolwiek robisz lub marzysz, ze możesz to zrobić

- zacznij tylko.

W zdecydowaniu drzemie geniusz, siła i magia

Zacznij teraz."