niedziela, 19 maja 2013

Ludzie w podróży i psia trauma

"Będę za Tobą tęsknić, to było cudowne móc Cię spotkać w mojej podróży." - niemalże jednocześnie padły te słowa z moich ust oraz mojej greckiej koleżanki. Dziś wraca do domu. Podjechał minivan, wrzuciła plecak, wyściskałyśmy się tylko chwilkę bo emocje były za duże żeby stać w objęciach dłużej. Pomachałam na do widzenia i pojechała. Kolejne rozstanie. To niesamowite jak szybko można zawrzeć głęboką znajomość, gdy się jest w podróży. Wtedy wszystko dzieje się z niesamowitym wręcz przyśpieszeniem. Łączą was podobne doświadczenia, cel, przemyślenia i emocje powstające podczas podróży. To kolejne "rozstanie" podczas mojego pobytu w Tajlandii. Zostałam sama więc może stąd melancholia postanowiła dotrzymać mi towarzystwa. Za każdym razem było trudno. Cudowni ludzie, często tak inni niż ja, pojawiają się w moim życiu, bo o to prosiłam. Wołałam ich. Każdy z nich przybył z jakimś darem: słowem, ciepłem, mądrością, przekazem, jedwabnymi spodniami, kapeluszem, olejkiem kokosowym czy .. z miłością. Zostawił w moim sercu i umyśle część siebie. Jestem za to wdzięczna. Wyspy przypływają i odpływają a ja stoję niezmiennie w centrum mojego Jestestwa. Tak, to piękne i całkowicie się z tym utożsamiam jednak słowa te nabierają mocy dopiero po tym jak emocja zwana smutkiem zrobi im miejsce. 
Wczorajszy dzień postanowiłyśmy spędzić możliwie najciekawiej jak się da. Z samego rana zawitałyśmy do schroniska dla zwierząt w którym pracuje nasza portugalska koleżanka, którą poznałyśmy w dżungli. Do schroniska podwiozła nas pięknym klimatyzowanym samochodem. Czteroletni chłopczyk otworzył nam drzwi po czym jednym stanowczym ruchem je zamknął. Siedziałam tuż za nim. Już po chwili odwrócił się do mnie i dał mi swoją rękę. Wygłupialiśmy się używając naszych dłoni. Poczułam niesamowitą energię płynącą od tego chłopca. Patrzył się na mnie uważnie po czym chichotał radośnie gdy tylko zaskoczyłam go nową zabawą. Poczułam niesamowitą więź z tym chłopcem. W takiej atmosferze po dziesięciu minutach dotarłyśmy do schroniska. Nasza koleżanka oprowadziła nas pokazując jak funkcjonuje tutejsze schronisko. Widziałam mnóstwo psów i kotów. Uwagę moją przykuł jeden pies, który jako jedyny miał otwartą klatkę i mógł wyjść na zewnątrz. Jednak nie uczynił tego od czasu gdy przyniesiono go do schroniska. Trafił tu w bardzo ciężkim stanie. Ktoś wylał na niego, świadomie lub nie, gorący olej. Cała jego skóra była poparzona. Ludzie ze schroniska zajęli się nim i jego fizyczne ciało wróciło do stanu pierwotnego, jednak emocjonalne nie. Nie ufa nikomu. Stałam tak i patrzyłam na niego a on na mnie. Próbowałam wyrazić spojrzeniem myśl - zaufaj raz jeszcze, nie wszyscy są tacy. Na tym świecie są ludzie którym możesz ufać. Patrzył tak na mnie ze smutkiem i rezygnacją choć po chwili w jego spojrzeniu zobaczyłam nadzieję. A może chciałam ją znaleźć. Nie wiem. Zastanowiło mnie jak jedno traumatyczne doświadczenie, może zmienić wszystko. Pojawiły się pytania czy można z tego wyjść, po jakim czasie, czy można wrócić do stanu z przed. Odpowiedzi na wszystkie pytania brzmią: tak. Tylko kto o tym decyduje? Moje dotychczasowe doświadczenia i wiedza zdobyta w różnych miejscach mówi mi, że to my jesteśmy autorem wszelkich zmian w naszym życiu. I jeżeli sami nie chcemy zmiany, to nikt nam nie pomoże. Wiem też, że czasem jesteśmy tak głęboko w ciemności, że trudno nam nawet sobie wyobrazić, że może istnieć coś innego, że mogę czuć się i żyć inaczej.

Czego potrzebujesz, aby wyjść z ciemności?

Obiad na plaży z moją grecką współtowarzyszką

Polsko-Portugalsko-Grecki Dream Team

Po sezonie - puste plaże

Jeden z barów na plaży czekający na turystów

Wypożyczony rower a my w wodzie :)

Maria wśród psów :)

Czy ten kokos na mnie spadnie?
Rowerem przez wyspę

Śniadanie w... niemieckiej restauracji :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz to, czym chcesz się podzielić: