niedziela, 27 stycznia 2013

Zacząć jest najtrudniej

Od czego wszystko się zaczęło? Już nawet nie pamiętam. Moje życie od kilku lat przynosi mi tyle odkryć, które niejednokrotnie okupione były emocjami takimi jak lęk, obawa, brak zgody na zmianę obecnego stanu. Nie chcę jednak przenosić się do przeszłości. Obiecuję tego nie robić chyba, że sytuacja będzie tego wymagać :).
Dziś jest dziś i tu startuję.  Często pracując w firmach, korporacjach, urzędach nie czujemy się wolni. Wolność kojarzy nam się z opuszczeniem miejsca w którym przebywamy osiem czy dwanaście godzin dziennie. Również wywodzę się z kręgu szczęśliwych posiadaczy etatu i tak zwanego stałego dochodu, jednak od kilku miesięcy jestem "wolna" - sama się "uwolniłam". I tak jestem z tą swoją wolnością, przed ekranem komputera, decydując się jaką obrać destynację, kiedy wylecieć, kiedy przylecieć. Przecież mam pełną wolność, mogę robić co chcę. Musze przyznać, że całkiem ciekawe to doświadczenie wolności. Od lat jesteśmy przyzwyczajani do tego, że ktoś za nas myśli, decyduje kiedy i ile mamy mieć urlopu, że gdy już uwalniamy się z tego jarzma i musimy sami decydować widząc przestrzeń przed nami, wybór nie jest taki szybki i oczywisty. Słyszałam: jesteś wolna, możesz robić cokolwiek zechcesz. Ale co ja chcę? Pozostawiłam się z tym znakiem zapytania przez jakiś czas i ot ni z tego ni z owego, zadałam sobie magiczne pytanie: "a może nie tu?". Lawina odpowiedzi przyszła natychmiast. Jeszcze w tej samej chwili przypomniałam sobie przyjaciółkę, która kilka lat wcześniej powiedziała  mi o jednym ze sposobów podróżowania. Wtedy nie było to moje, ale teraz uderzyło z siłą tych wszystkich lat.  Podjęłam decyzję o wyjeździe najpierw do Tajlandii a następnie do Nepalu. Na chwilę obecną jedynie to jest mi wiadome. Jako, że trzeba dokonać zakupu biletu lotniczego i podać datę powrotu, postanowiłam kupić bilet powrotny z datą "za rok". Przeplatają się uczucia ekscytacji, podniecenia, strachu, obawy: co potem, jak się utrzymam, co z językiem, klimatem i czy mi się to w ogóle spodoba. Od lat czytam, że przyszłość jest jedynie projekcją umysłową, więc mam pierwsze zadanie aby się z tym zmierzyć. Zatem medytuję, pracuję z Obserwatorem, wymyślam różne techniki aby na konkretnym przykładzie zyskać zrozumienie dla twierdzenia o przyszłości i umyśle. Uff, z każdym dniem jest coraz lepiej. Zapraszam i przyglądam się wszelkim obawom, które czaiły się w zaroślach. Wiem, że prędzej czy później i tak by się pokazały. Z każdym dniem jest lepiej - tracą na sile. Teraz widzę moc wszystkich ćwiczeń i zadań, o których uczyłam się na niezliczonej ilości warsztatów, treningów rozwojowych czy coachingów. 
Przyznaję że organizacja takiego wyjazdu to pełnoetatowe zajęcie z tą różnicą że czuję wielką ekscytację :).

Poniżej umieszczam fragment Fausta J.W.Goethego

"Zanim się czemuś oddasz, zawsze jest wahanie
Szansa by się wycofać

Zawsze nieudolność.

Przy każdej inicjatywie i akcie tworzenia

Jest jedna elementarna prawda,

Której nieświadomość zabija niepotrzebne idee.

I niezliczone plany:

Że kiedy całkowicie się czemuś poświęcisz,

Opatrzność też wykona swój ruch.

Wszystko się wtedy zdarzy, aby Ci pomóc,Co inaczej nigdy by się nie zdarzyło.

Z decyzji wypływa cały strumień zdarzeń,

Przynosząc z korzyścią dla Ciebie najrozmaitsze

Wypadki, spotkania i rzeczy,

O których nikt by nie śnił, że mu się przydarzą.

Cokolwiek robisz lub marzysz, ze możesz to zrobić

- zacznij tylko.

W zdecydowaniu drzemie geniusz, siła i magia

Zacznij teraz."


5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby odkryć nowe lądy ,trzeba najpierw stracic z oczu znajomy brzeg. Pochwalam podjeta decyzje, swiat jest po to zeby go doswiadczac.

      Usuń
  2. Tak też to poczułam :) Już teraz fascynuje mnie jego różnorodność. Dziękuję za te słowa, wiem że wiesz o czym piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam Indie, najbardziej egzotyczne i zupelnie inne zwlaszcza Varanasi. Vietnam tez jest dobry.

    OdpowiedzUsuń

Napisz to, czym chcesz się podzielić: