czwartek, 9 maja 2013

Ocean nauczył mnie pokory


Ocean nauczył mnie pokory. Tak jednym zdaniem mogę opisać swoje wczorajsze doświadczenie. Dzień wolny - hurrraaa, możemy zabrać komputery i spędzić cały dzień na plaży. Tak też uczyniliśmy. Już wczesnym rankiem, około godziny 8:00, postawiłam swoją stopę na gorącym piasku. Fale były niesamowite, chwilami sięgały nawet trzech metrów i wdzierały się do naszego bungalowego baru-restauracji. Niesamowity widok. Nim się obejrzałam a moje współtowarzyszki były już w wodzie i to dość daleko od brzegu. Ich głowy niczym boje wynurzały się i zanurzały w wodzie. Postanowiłam do nich dołączyć. Wbiegłam do oceanu i już po chwili zorientowałam się że to nie był najlepszy pomysł. Nadeszły ogromne fale, które nakryły mnie. W ostatnim momencie zdążyłam wziąć oddech i zatkać nos. Woda rzuciła mnie na dno, gdzie się troszkę poobcierałam. Próbując złapać kierunek góra-dół szukałam dna, aby się od niego odbić. Znalazłam, odbiłam się, gdy przyszła tak zwana cofka i prąd wciągał mnie z powrotem do oceanu. Naprawdę się wystraszyłam. Ocean był jednak łaskawy i po chwili fale ustały abym mogła wyjść na brzeg. Stałam tak otumaniona lekko i patrzyłam się z niedowierzaniem na wodę. Byłam tak blisko brzegu. Ludzie wciąż pływali spokojnie, jakby nigdy nic. Pytałam siebie o co chodzi?  Czy to znowu jakieś wyzwanie, czy mam pokonać strach i wejść głębiej? Nie. Niemalże natychmiast otrzymałam odpowiedź. nigdzie nie wchodź, to nie jest żadne wyzwanie, nie o to chodzi. Zabrakło mi pokory, byłam zbyt pewna siebie. Pewna, że mogę władać oceanem. A tu nie chodzi o władanie a o używanie jego energii. Jego energia jest jego energią i nie mogę jej sobie po prostu przywłaszczyć. Mogę ją użyć, jeżeli mi na to pozwoli oczywiście. Stałam na brzegu z pokorą w sercu, przyglądając się jemu z szacunkiem. Woda obmywała mi stopy i łydki a ja dziękowałam za to doświadczenie. Po kilku godzinach wybrałam się na spacer wzdłuż brzegu. Prosiłam ocean o wsparcie. Po chwili wyrzucił on pod moje nogi cudowna oliwkową muszlę dość nietypowego kształtu. Jak piękna! Podziękowałam mu i jednocześnie pomyślałam, potrzebuje jeszcze jednej do pary, do związku. Ocean odpowiedział na moje wołanie i pod moimi nogami wylądowała kolejna, niemalże bliźniacza muszla. Popłakałam się ze wzruszenia. Spacerowałam tak z darami oceanu gdy ten wyrzucił pod moje nogi klucz.. Był to klucz do pokoju hotelowego z przyczepionym breloczkiem na którym widniała płaskorzeźba dwóch srebrnych słoni i numer pokoju 112. To numer alarmowy, dzwonisz gdy potrzebujesz pomocy, pomyślałam. Dzwoń, powiedziała greczynka (moja projektowa współtowarzyszka). Zadzwoniłam a raczej zawołałam pomoc. Gdy wróciłyśmy ze spaceru usiadłam do komputera i pierwsze co, zobaczyłam hasło, które było odpowiedzią na moje całodniowe pytania. Przypomniało mi się, że mój anioł dał mi książkę (bardzo starą) i mówił, że to ważne i żebym ją czytała codziennie. Zapomniałam o tym. Wczoraj nie wiedząc czemu postanowiłam ja otworzyć. Jakże się zdziwiłam, gdy przeczytałam tytuł. zwierał on słowo "klucz". Nie mam więcej pytań, czytam. 
Ocean. Gapię sie godzinami na jego nieprzerwany ruch, na to jak tworzy kolejne fale, na przeciwstawne prądy, które kreują fale. Ocean. Przytarł mi nosa ale i dał odpowiedź. Przypomniały mi się słowa bardzo znanego utworu Enigmy - Return to Innocence: 

Do not be afraid to be weak. (Nie obawiaj się być słabym)
Do not be too proud to be strong. (Nie bądź zbyt dumny będąc silnym)

Balans, jak wszędzie, jest niezbędny.


Richy - bar i restauracja - to tu mam WIFI
Widok z tarasu baru - na ocean
Do dyspozycji mamy tez leżaczki :)
Moja inicjacja
Ocean tuz przed zachodem słońca i .. piesek
Ocean daje ale wymaga szacunku
Na tarasie baru :)
Zachód słońca

1 komentarz:

  1. Kochana super doswiadczenie! :) Dzieki, ze piszesz. Czytam :)
    LOVE!
    Edytka

    OdpowiedzUsuń

Napisz to, czym chcesz się podzielić: