sobota, 23 marca 2013

Po co sprzątamy?



To ciekawe, że zaraz po obudzeniu pomyślałam sobie, że trzeba umyć schody. Miejsce, w którym mieszkamy my, wolontariusze składa się z parteru oraz dwóch pięter. Zarówno parter jak i pierwsze piętro stanowią świątynie medytacyjne ostatnie piętro jest do naszego użytku. Przed wejściem należy zdjąć buty i śmigamy tu sobie na boso. Po medytacji i śniadaniu postanowiłam złapać za mopa i umyć całe schody wraz z jedną z sal medytacyjnych. Tak mi przyszło, taka potrzeba wewnętrzna J. Nalałam wody do miski wzięłam mopa i rozpoczęłam wielkie mycie kilkudziesięciu schodów. Aż tu nagle, podczas mojego mycia, wszyscy jak na komendę zaczęli wchodzić i schodzić po schodach, a tu się wrócą, a tu czegoś zapomnieli. Wszystko by było ok. gdyby nie zostawiali na pięknie wymytych kafelkach czarnych odcisków stóp. Śmiałam się, że odrabiam właśnie lekcję: nic nie jest trwałe, pokory, wszystko przemija. Aż tu nagle jedna dziewczyna mówi mi prawdę objawioną: „celem zmywania naczyń jest zmywanie naczyń”. Wow! co za odkrycie. Robienie danej rzeczy dla samego faktu jej robienia. Czy to nie piękne? Układając mozaikę w ogrodzie codziennie obserwuję mnichów którzy zamiatają liście. Robi to każdy mnich codziennie. Skrupulatnie aczkolwiek energicznie włada mopem by na konie wszystkie zmiecione liście zebrać do specjalnego pojemnika. Gdy tak na nich patrzyłam myślałam sobie: pewnie zamiatanie jest rodzajem medytacji i swoistego rodzaju codziennym oczyszczaniem umysłu z nadmiaru myśli. Taki koncept wymyśliłam czy zasłyszałam – już nie pamiętam. A tu się okazuje, że zamiata się po to aby zamiatać bo po prostu pospadały liście z drzew. Niesamowite jakie koncepty możemy przypisywać danym czynnościom. Myjesz, bo jest brudne. Prasujesz, bo jest pogniecione. To taka ewolucja mojego myślenia J. Oczywiście zostawiam ten temat otwarty. Wczoraj na drabinie rozmawiałam o procesie szukania i odkrywania prawdy, jak on wygląda. Że najpierw trzeba zacząć od pierwszej klasy i stworzyć tak zwany pierwszy stopień rozumienia rzeczywistości, aby po jakimś czasie go porzucić czy też wzmocnić. Ale od czegoś trzeba zacząć, od pierwszego pytania, od pierwszej myśli. Umyłam zatem całe schody bo były brudne, wymyłam mopa i miskę i wróciłam do mojej mozaiki w ogrodzie. Budda już gotowy – teraz robię ciemnozielone tło :).

Przypomniał mi się cytat z filmu Jasminum:
- Po co skaczesz? 
- Żeby skakać.

Sala medytacyjna na pierwszym piętrze - też ją umyłam :)

Lustrzany Budda - wciąż w trakcie powstawania



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz to, czym chcesz się podzielić: