czwartek, 3 lipca 2014

Ważna lekcja dana nam przez ptaki / Some important lesson from the birds



Odkąd pamiętam mewy zawsze kojarzyły mi się z latającymi nad głowami plażowiczów łowcami smakołyków. Polskie plaże, zresztą nie tylko te, obfitują obecnością tych jakże krzykliwych stworzeń. Szybują wysoko, wysilając swój wzrok w poszukiwaniu małych rybich stworzeń czy też pozostawionej kanapki. Całe dnie spędzają na tej aktywności. Chyba podobnie jak my, ludzie. Tak czy inaczej, ostatnio dane mi było zaobserwować dość ciekawy spektakl. Z reguły raczej nie dokarmiam ptaków, jednak tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Zabrałam ze sobą pozostałości hotelowego śniadania i niedojedzonych w drodze ciastek. Pomyślałam, że będzie to nie lada uczta dla tych cudnych ozdobników plaż. Wiał silny wiatr, a mewy zdawały się tańczyć w jego rytm. Znalazłam dogodny moment i rozłożyłam dla nich na piasku pyszną kolację. Odeszłam kilka kroków, aby dać im trochę przestrzeni i wyczekiwałam na konsumpcję. To niesamowite. Zastanawiałam się, dlaczego potrafimy tak odpoczywać nad morzem? Czy jest to szum fal, śpiew ptaków, jodowane powietrze? Pewnie wszystko po trochu. Jednak to bycie w tu i teraz, swego rodzaju zatrzymanie momentu obecnego czyni nas spokojnymi. Nic się nie liczy tylko ta chwila..
Tak rozmyślając, oczekiwałam na mewy. Pojawiła się pierwsza i niemalże po chwili kolejnych sześć. Komunikat o znalezionym pożywieniu rozchodzi się z prędkością światła. Przylatują kolejne. Już po chwili całe niebo usiane wręcz jest skrzeczącymi, podekscytowanymi mewami. Fruwają, przepychają się w powietrzu, trącają się w powietrzu, biją się o miejsce, krążą.. Mijają kolejne chwile, a one wciąż krążą. Było mi już dość zimno tak stojąc bez ruchu i oczekując na konsumpcję. W myślach zaczęłam je nawet poganiać: no szybciej, jedzcie wreszcie. Zrezygnowana trochę postanowiłam odejść, gdy nagle pośród kilkudziesięciu tańczących nad moją głową mew pojawiła się… jedna mała kawka. Wyglądała dość licho na tle wielkich mewich skrzydeł. Lecz oto, co widzę – mała kawka nie tracąc nawet chwili łapie w dziób największy kawałek chleba i odfruwa z nim kilkanaście metrów dalej, gdzieś w krzaki. Po chwil wraca, wtapia się w tłum mew, gdy te są zajęte rozważaniem nad jedzeniem, porywa kolejny kawałek i odfruwa. To niesamowite –wykrzyczałam. Ta mała kawka zaraz sprzątnie tym wielgachnym mewą całe jedzenie. Tak tez się stało. Mewy po chwili zorientowały się, że nie bardzo jest już, na co polować i o co się kłócić. Kawka była na tyle uprzejma, że zostawiła im mały kawałek ciastka. Sięgnęła po niego największa mewa. Pozostałe wydały się być nieco zdezorientowane całą sytuacją.
Muszę przyznać, że spektakl, jaki mi zafundowały te lotne stworzenia był niebywale uczący. Ile takich sytuacji mamy w życiu. Planowanie z pewnością jest nieodzownym elementem każdego działania, jednak nie możemy nad nim spędzić całego życia. Przyglądanie się, obserwacja, zastanawianie się, roztrząsanie, debatowanie, „tańczenie nad jedzeniem”, na nie wiele nam się zna. Czasem trzeba po prostu sięgnąć po tą kanapkę.









Since I remember seagulls always I associated with flying over the heads of sunbathers hunters of food. Polish beaches are abound of vociferous presence of these creatures. They soar high, straining their eyes in searching of small fish creatures left or sandwiches. They spend plenty of time on this activity. I guess, like many of us, people.
Anyway, recently I was able to observe an interesting spectacle. Usually I do not feed the birds, but this time I decided to make an exception. I brought with me the remains of breakfast and some cakes. I thought it would be a real treat for those marvelous beaches birds. The wind was strong, and the seagulls seemed to dance in the rhythm. I found the opportune moment and I spread them on the sand delicious dinner. I left a few steps to give them some space and was waiting for the Consumption. It's incredible. I wondered why we can relax by the sea? Is it the sound of the waves, birds singing, fresh air? Probably all of that. However, being here and now, hold of the present moment makes us calm. Nothing matters but this moment..  

I was thinking and in the same time I was waiting for the seagulls. The first one just came and few moments later, the next six joined the rest. The message, that the food was just served, travels at the speed of light. Next ones came. After a while the whole sky was full of screaming and excited seagulls. They are flying and fighting for a place. I became already quite cold while I was standing and waiting for consumption. I even started to hurry up them in my mind: let's go, eat! Ok, I gave up and decided to leave, when suddenly in the midst of dozens of dancing over my head seagulls appeared ... one little jackdaw. He looked pretty damned compare to huge seagulls' wings. But, what I see - this little jackdaw, without losing even a moment, caught in beak the biggest piece of bread and flies away few feet away, somewhere in the bushes. one moment later, blends into the crowd of seagulls when they are busy wondering about eating, grabs another piece and flies away. It's amazing - I screamed. This little jackdaw just cleaning up all the food. This is what's happened. Seagulls after a while realized that there is no longer what to hunt and what to argue. Anyway, the jackdaw was kind enough and he had left them a small piece of cake. The largest seagull reached. Others seemed to be a bit confused by the whole situation.
I have to admit that the incredible show gave me a lot of thoughts.
How many similar situations we have in a daily life. Planning is certainly an indispensable element of any action, but we can not spend on it all our live. Watching, observing, figuring out, spreading, debating, "dancing over eating", it is not enough. Sometimes you just have to reach for that sandwich.




We should have just taken it.. now is too late.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz to, czym chcesz się podzielić: